Kolejny (deszczowy) dzień w Pogorzelicy

Wtorek 25.04.2017 r.
Wstaliśmy rano pełni nadziei, że pójdziemy na plażę – niestety, przywitał nas deszcz 🙁 Nasi nauczyciele są the best, szybko się zorganizowali i tak, nie wiedzieć kiedy, minęły 4 pracowite godziny.
Wymyślali (oczywiście nauczyciele) na potęgę, jak nie rozwiązywanie krzyżówki po angielsku to tworzenie olbrzymich plakatów, które nie dość, że miały być pomysłowe, to jeszcze staranne. Wciąż im było mało. Chyba mają coś z pamięcią, bo kazali nam wymyślić nazwy pokoi i wypisać, kto w nich mieszka. Zapomnieli jak się nazywamy?
Po obiedzie ciągle padało, nie powstrzymało ich to przed zabraniem nas na spacer. Kazali nam zapakować ręczniki i kąpielówki. Co za pomysł? W deszcz? Na plażę? Po półgodzinnym marszu okazało się, że zaprowadzili nas do SPA – i to jakiego! Były zjeżdżalnie, boiska wodne, place zabaw, statki, a dla odważnych wodne tory przeszkód. Były nawet gorące źródła z przeraźliwie słoną wodą – super się bawiliśmy.
Po kolacji poszliśmy obejrzeć nasz pierwszy zachód słońca nad morzem. Nareszcie przestało padać, oby te słoneczne promyki obudziły nas jutro.

Zdjęcia w zakładce Galeria.

 

Fotorelacja z ,,zielonej szkoły"

Poniedziałek 24.04.2017 r.

Pełni energii wyruszyliśmy nad ranem w podróż do Pogorzelicy. Od 4.00 rano uśmiechy nie schodziły z naszych twarzy. Pierwszy postój zaliczyliśmy już po godzinie. Jak to zwykle z nami bywa, nie obyło się bez McDonaldasa – pierwsze pieniądze wydane, brzuchy pełne a buzie szczęśliwe. Kiedy o 14.00 zobaczyliśmy napis „Międzyzdroje”, okrzykom radości nie było końca. Pomimo padającego deszczu, udaliśmy się na spacer po mało ruchliwej miejscowości. Większość z nas była zdziwiona widokiem pustych plaż. Nie zawiedliśmy się, stragany były czynne. Hurra!!! jest gdzie wydać pieniądze. Ceny jak zwykle nad morzem – nie z tej ziemi. Pierwsze lody i gofry zaliczone. Niektórzy z nas zobaczyli morze po raz pierwszy. Nawet wiatr nie powstrzymał nas przed wyprawą molo w głąb morza. Na morzu było dużo statków, ale Szwecji nie widzieliśmy 🙂
Czy Wy wiecie, że w Międzyzdrojach jest jak zawsze wielu słynnych ludzi? Widzieliśmy nawet Einsteina, Zeusa, Lindę, Supermana, Yodę – szkoda tylko, że byli z wosku. Znacie Szymona z VI b – całkiem spory z niego chłopak – nie miał szans z największym Chińczykiem (2,45 cm wzrostu). Nasze stopy spacerowały słynną „Aleją Gwiazd”, sprawdzaliśmy, czyje odciski rąk pasują do naszych. Wszystko, co dobre szybko się kończy, ale lepsze zaczyna … Czytaj dalej