1 kwietnia możemy spodziewać się psot, żartów i psikusów ze strony rodziny, znajomych a nawet mediów. Prima aprilis oznacza po łacinie po prostu „1 kwietnia”. Pochodzenie zwyczaju nie do końca jest jasne. Niektórzy uważają, że wywodzi się on najprawdopodobniej z uroczystości, podczas których proszono rzymską boginię urodzaju, Cererę, o „prima aprilis”, czyli urodzajny kwiecień, według innych – ze święta na cześć bożka śmiechu i wesołości, przypadającego na 1 kwietnia, kiedy Rzymianie obchodzili Nowy Rok. Jeszcze inni uważają, że związany jest z grecką boginią Demeter, która podczas poszukiwania córki, Persefony, została wyprowadzona w pole. Persefona miała zostać porwana do Hadesu na początku kwietnia. Demeter, szukając jej, kierowała się echem głosu córki, ale echo ją zwiodło. Do Polski Prima Aprilis zawitał w XVI wieku. W XVII w. polski poeta, Wacław Potocki, pisał: „Prima Aprilis, albo najpierwszy dzień kwietnia. Do rozmaitych żartów moda staroletnia.”
Dzisiaj święto obchodzi się w całej Europie, chociaż nie wszędzie tego samego dnia i pod tą samą nazwą. Hiszpanie robią sobie żarty nieco wcześniej – 28 grudnia w Dniu Świętych Niewiniątek. Anglicy obchodzą to święto 1 kwietnia, ale nazywają je Dniem Głupca. U Francuzów „prima aprilis” to poisson d’avril, co dosłownie znaczy – kwietniowa ryba.
– Synku, kiedy poprawisz dwójkę z matematyki?
– Nie wiem, mamusiu. Nauczyciel nie wypuszcza dziennika z rak.
Nauczycielka oddaje Jasiowi zeszyt z wypracowaniem domowym i mówi:
– Same błędy! Znów niedostateczny!
Jasio mruczy pod nosem:
– Biedny tato…
Nauczyciel do Jasia:
– Napisz 100 razy w zeszycie: Nie będę mówił do nauczyciela przez TY”.
Na drugi dzień Jasiu przychodzi z zeszytem do nauczyciela, a nauczyciel na to:
– Przecież kazałem napisać ci to tylko 100 razy, a tu jest 200. Dlaczego?
– Bo cię lubię, stary!